Palmer to taka wiocha, w ktorej odbywa sie coroczny festiwal badziewia i karuzel znany jako Alaska State Fair.
Poza tym nie ma tam nic. Zupelnie nic. Nawet nas tam juz nie ma...
Od myslnikow co sie dzialo:
- Cao Peng, nasz przemily kolega z pekinu, znakomicie mowi po rosyjsku. Zupelnie nie...ale stara sie, a "kak dejla" i "udin, dwa, fli" na stale weszly do jego slownika
-bylismy na pierwszej stronie gazety:
od lewej: red. flisiak, ja, ves i jacyn
- red. flisiak opuscil impreze...ja poszedlem. Dobrze sie bawilem, a redaktorowi f. rusek spawiowal sie na plecy...plecak...kto by to spamietal
-nic nie bylo w tv...
To tyle, bo nie mam teraz czasu...
reszte - zwiedzanie alaski i jakies tam lodowce - opisze jutro...albo kiedystam:/
Czas wsiadac na poklad USS Enterprise;]
~~red. milian
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz