sobota, 19 września 2009

Alaska - ostatnie starcie

Wita panstwa red. borowczyk:)

Siedzimy wlasnie z kawa w rekach i gapimy sie na Alcatraz...i tak nas naszla mysl, ze juz na Alasce nas nie ma, a blog kuleje.

Wiec domykamy sprawe: Palmer - bylo fajnie. Dzialo sie. Niestety wiekszosc nie nadaje sie do publikacji;]

Ciekawostka: red. milian opuscil wlasna impreze urodzinowa. Byl na niej red. flisiak. 
Najpierw nie sprzedali mu wodki, bo nie mial paszportu...wiec musial jechac jeszcze raz. Na rowerze.
Cytat imprezy: piter iz no longer maj frend - red. flisiak

Skladanie tych wszystkich badziewnych karuzel-szmuzel zajelo nam 2 dni. Zrobilismy to tak, ze juz nikt nigdy nie bedzie w stanie ich rozstawic. Jakas kolejnosc ukladania czesci na przyczepach pewnie powinna byc zachowana, ale nasza ulanska fantazja i pierunski pospiech "pozytywnie" zaskocza przyszlorocznych nieszczesnikow;]

No i tyle o "karnawalowej" pracy - 3 razy tego posta pisze, bo czasu nie mam na skonczenie:/
Kolejnych pare dni przebunkrowalismy w miejscu, ktore mozna nazwac namiastka domu: W26th Ave Hostel w Anchogare - bylismy tam juz raz, policja tez byla(kto czyta ten wie).

Dieta na pare dni poszla w odstawke:

Kupilismy steki...
 
przygotowalismy w 15min...
 
i zjedlismy jak ludzie: nozem i widelcem...prawie

Pozniej przyszla pora na krewetki...

ale niedogotowane byly:/
 
...bez komentarza...
 
No i pojechalismy na wycieczke...
 
z nasza kierownica krysia

tymze maluchem

red. flisiak i tak wolal telewizje..


ale byla tylko "panorama"

i "na krawedzi"

wszystko przerywane reklamami...
 
dlugimi...

wiec poplynelismy zrobic pare fotek

redaktorowi f. nie przypadlo to do gustu...

redaktor m. cieszyl ryja jak dziecko

a krysia sie nudzila...

bardzo sie nudzila...

no i odbilo wszystkim

red. flisiak udawal batmana
 
i kozice tez
(pozdrawiamy maaacka)


zrobilo sie zimno i ciemno, a lodowiec zaczal swiecic
 
wiec uspokoilem redaktorow f. i m....
 
pospieszylismy na lodowiec...
 
ale znowu zgasili nam swiatlo:/

Tak wygladal przedostatni dzien na alasce. O ostatnim nic nie bedzie...bo ostatnia noc byla...po prostu byla:)
//pozdrawiamy rodzicow czytajacych tego bloga:)

Generalnie bylo fajnie;] Udalo nam sie przezyc, samemu nikogo nie usmiercic i mamy wszystkie zeby oraz palce. No prawie...red. flisiak zaokraglil sobie jeden szlifierka, a red. milian oderwal kawalek o karuzele. Kawalek palca oczywiscie.

Ciekawostka: dzisiejszego posta sponsruje: brak snu, jet-lag, chodzenie pod gorke przez caly dzien, halas za oknem uniemozliwiajacy zasniecie i literka D.
D jak Dobranoc

~~ red. borowczyk




3 komentarze:

  1. Zdjęcia uwielbiam, mam nadzieję, że jest ich więcej i będzie co oglądać przy winie po powrocie.
    Relaks. Wszystkie buby do wesela się zagoją.
    Pozdro555

    ps. Moja mama też pozdrawia.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też chce taka "gangsta/alaskański żul" czape:D

    OdpowiedzUsuń
  3. T-Raperzy znad Odry. Odry Opole. Ja Odr\e w d***... itd.
    PozdroMilianPięćset

    OdpowiedzUsuń