zanim napiszemy kolejnego posta poczekamy na wasze komentarze
nie ma opierdalania sie, ze niby tylko my mamy tu pisac?!
tak serio to zbieramy fakty do kupy i probujemy sobie przypomniec co robilismy przez ostatnie 2 tygodnie z gorka
wiec teraz troche fotek nowych i starych z flisiakowego aparatu glownie:
naknek - palec celowo w kadrze
plaza nad morzem berringa - jakis grubas w kadrze tym razem
na skraju swiata
od lewej: kuba, nie wiem, ja, jakas dziura
czas: 5min13s
kalorie: milion-gazylion trzydziesci(slownie dwiesciepiedziesiat)
w ramach naszej diety cud(3kg kielbasy i litr wodki dziennie) dopuszcza sie burgera bez frytek
to nieprawda, ze eskimoski noskami...
oj nieprawda.
"this is how the men fold" (Justin)
zdjecie mnie robiacego zdjecie
zdjecie mnie od tylu
ja, mlotek i kupa zlomu
Cao i redaktor flisiak w pracy...
Ciekawostka: nikt nie umarl na tej karuzeli, ale my na nia nie wsiedlismy z uwagi na drobne niedociagniecia podczas montazu(strony nie zeszly sie o jakies 3metry)
z numerem 3: magnum pi aj dzi
tenis noca
"tenis jest jak jazda na rowerze" - red. flisiak kiedys to nam wytlumaczy
red. flisiak dosrodkowuje z roznego
dodatek:
to nie my zrobilismy, obiecujemy
kurcze, napisalem tutaj sporo o alasce i naszych odczuciach, ale sie mi safari zwiesilo i wszystko poszlo pingwinom na pozarcie... dlatego teraz tylko jedno zdjecie dam, cobyscie nie mysleli, ze sie tu lenimy.
praca jako carnie(taki robol w wesolym miasteczku, jak juz zapewne wiecie) to nie przelewki i mozna latwo stracic palce i inne czlonki
nasze rece nie daly sie domyc, ale to nie szkodzi. gdyby byly czyste latwiej byloby zauwazyc, ze cala reszta jest brudna i nieogolona...
z ciekawszych ran: maly palec redaktora flisiaka zostal troszeczke przyszlifowany grubym papierem sciernym.
mnie zaatakowala taka duza wajcha od hamulca i odrabala mi kawalek miesa
zwinni za to jestesmy jak kuny(slowa red. flisiaka), tylko ze nie wiemy nawet jak one wygladaja...
koncze, idziemy robic pranie - czysty recznik to dla nas luksus, podobnie jak cieple jedzenie...jak cokolwiek cieplego...
pod drodze do pralni jeszcze tylko subway...
a od jutra przenosimy swe ponownie tyjace dupska do anchorage, do hostelu prowadzonego przez przemilych hindusow...maja kanapy i telewizory, i ciepla wode, i internet...
i wlasnie tam zaczniemy zasluzone wakacje
~~redaktor milian
cos ludzie pewnie powyjezdzali na wekejszon bo cos malo faktycznie komentarzy zamieszczaja :D eh chlopcy, poczyniacie sobie widze:D te oczy obcych kobiet wpatrzone w wasze faciatki :D hehe :D no to fajnie ze juz bedziecie w ankurejdz bo przynajmniej bedzie z wami kontakt chyba na gg czy cos:> czyz nie?:)
OdpowiedzUsuńNajbardziej intryguje mnie dlaczego minigolf został przez red. Miliana nazwany tenisem...
OdpowiedzUsuńMiluś, młotek i kupa złomu...:) i nikt się nie zabił na tym:)
OdpowiedzUsuńJak by byly posty, to by były komentarze ;P a tu trzeba kurcze miesiąc czekać na nowy wpis...
OdpowiedzUsuńObiektyw faktycznie dodaje. Redaktorowi Milianowi to tak z +10
OdpowiedzUsuńi to bynajmniej nie do lansu :P