wtorek, 25 sierpnia 2009

WItamy po przerwie


Tu redaktor milian.
Pragnę zakomunikować, że żyjemy.
To ciężka praca spowodowała ciszę na łączach, ale to już ostatni raz...no prawie.
Od czwartku ponownie maraton: praca, sen, praca, sen...i okazyjny prysznic, ale o tym nie teraz i nie ja.
Praca ciekawa, nietuzinkowa i nieprzeciętna, jak mina redaktora flisiaka na zdjeciu grupowym,
ale z czasem może się nudzić - ten czas to 2(słownie: dwieście pięćdziesiąt) godziny.
Jesteśmy rajdaz - operatorami kolejek wysokiego ryzyka.
Początkowo przypadły nam w udziale jakies chu*stwa dla dzieci(red. flisiak:"zajebiście jest napisane"), lecz z czasem awansowaliśmy - ktoś niespełna rozumu pozwolił nam ładować ludzi do takich dużych maszyn, co się kręcą. Szybko się kręcą. I to my je obsługujemy - u mnie tylko 3 osoby pusciły pawia - dla opolan: rzurały czyli puściły pawła.

Ciekawostka: zrobiłem zdjęcie jakiegos stwora z obejścia, ale redaktor flisiak nie pozwala mi go zamieścić

No i tak nam szczęśliwie mijały dzionki...zupełna nuda z małymi wyjątkami.
Udało się nam wyrwać pare razy do Arctic Pubu, gdzie byliśmy jedynymi białymi - takie miejscowe dziwo.

Ciekawostka: redaktor milian rozerwał sobie spodnie na dupie. Były to stare spodnie.
redaktor flisiak nie wykazał sportowego ducha walki i nic sobie nie rozerwał.
Może jedynie palec szlifierką. Już prawie odrosło.

Jedyne miejsce w Fairbanks godne uwagi to narożna kawiarenka, w ktorej serwują kawę. Dobrą kawę, bo tutaj to się pije takie popłuczyny z filtra(właśnie łyczek wziąłem...ble).
Od siebie polecam gofry z truskawkami - kupuje się taki kubek z ciastem, wlewa się do stojącego w rogu gofermejkera i zapomina o nich. Straż pożarna szybko tutaj działa. Bo zza rogu.

Okres popracowy to tylko składanie machin śmierci i wyczekiwanie wyjazdu do Palmer - alaskańskiej stolicy rozpusty, karnawału i SPAMU(tego w puszce).
Spakowaliśmy manatki, czekaliśmy na wyjazd, grzalismy spodnie na rano podkladając je pod głowę.

Ciekawostka: jak rano założyc czyste i ciepłe skarpety? wieczorem założyć zimne i schować się w śpiworach.

O pogodzie trochę: to alaskańskie bydło, tych 600 tysięcy redneków nie wie, że jak pada deszcz, to się siedzi w domu. Dla nich każda pogoda bez śniegu to dobra pogoda, a każda atrakcja jest warta zobaczenia...nawet zabytkowe karuzele.
A jak nie padało, to było gorąco, że aż w uszy piekło. Jedynie nocą normalniało...i spadało do jednocyfrowych temperatur.

Ciekawostka: jak się wsadzi spiwór w spiwór to nic nie daje. Dalej piździ.

Tyle ode mnie, czas się kończy(i internet też)

Uwagi końcowe:
- przecinki nie są ważne
- klawiatura jest chińska
- nieskładny, ale od serca i w dobrej wierze pisany
- następny jutro

Zdjęcia:
(gdybyście nie wiedzieli)


bo wczoraj z rana wiewiórka chleb mu zjadła


redaktor milian na "atrakcji szokleniowej"


Yasyn will be cooking for you guys


Ludzie pracy


Małe, miejskie autko
RAM 3500 - diesel 7,2 litra - to więcej, niż pojemność bagażnika w maluchu


Bu z siostrą Bu.


Pan i władca na krańcu świata.


Kolejny dzień za biurkiem


znacie Łysego?


Yasyn i red. flisiak z chińczyka się śmieją

2 komentarze:

  1. Miluś dzięki za pozytywne ustosunkowanie się do mojego apelu na FB ^_^
    Tym razem ciekawostki kompletnie mnie rozwaliły... siedzę w pracy (czytaj leże pod biurkiem) i zwijam się ze śmiechu ;)

    PS. Widzę, że wpasowujecie się powoli w grono rednecków, bo wyglądacie na styranych życiem (czytaj przechujowo) :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja do tego zwijania ze smiechu dolaczam sikanie pod siebie!
    Mina Kuby - bezcenne.:)
    Uroczy rowniez ten pan po prawej z czaszka na bluzie...chlopaki zalatwcie mi numer! koniecznie.Albo chociaz jego fejsbuka!!

    OdpowiedzUsuń